wtorek, 4 lutego 2014

Chapter Twenty-Four


6 tygodni później
Otworzyłam leniwie oczy,  następnie je przetarłam rękami. Nagle poczułam jak wszystko to co w nocy zjadłam podchodzi mi do gardła. Jak poparzona wyleciałam z łóżka i skierowałam się pędem do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i od razu pochyliłam się nad toaletą, zwracając wszystko z żołądka. Usiadłam na kafelkach i schowałam twarz między kolanami. Po chwili w takiej pozycji znów poczułam mdłości. Ponownie pochyliłam się nad ubikacją i raz jeszcze zwymiotowałam. Podniosłam się i podeszłam do umywalki. Odkręciłam lodowatą wodę i przemyłam nią twarz, a także wypłukałam usta. Cała głowa mi pulsowała, co przyprawiało mnie o kolejne mdłości i zawroty głowy. Przyłożyłam dłoń do czoła i głęboko westchnęłam. Gdy upewniłam się, że już nie będę wymiotować wróciłam mozolnym krokiem do swojej sypialni. Chwyciłam swoją komórkę z szafki nocnej i od razu po odblokowaniu wybrałam numer do Seleny.
-No hej- odezwała radosnym głosem
-Cześć, mogłabyś do mnie przyjść? Dopadło mnie jakieś choróbsko – skrzywiłam się sama do siebie.
-Dobrze, za chwilę będę u ciebie- rozłączyłam się i położyłam telefon z powrotem na szafce. Położyłam się w wygodnym łóżku i przykryłam szczelnie kołdrą, do której się wtuliłam. Czułam jak powoli odpływam, aż mojego spokoju nie przerwał dzwonek. Otworzyłam gwałtownie oczy, ponieważ się wystraszyłam się. Niedługo po tym drzwi mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanęła Selena.
-Omg, ale masakra- jęknęła
-Myślisz, że nie wiem?-spojrzałam na nią z przymrużonymi oczami.
-Dobra,  co tak właściwie się stało?
-Zwymiotowałam…-odpowiedziałam ściszonym głosem.
-Znowu?-zdziwiła się- To już 5 dzień. Naprawdę powinnaś pójść do lekarza
-Wiem, ale to cholerstwo dokucza mi tylko z rana.
-Dziwne. Jesteś głodna?-spytała
-Bardzoooo- przeciągnęłam literkę o.
-W takim razie chodź przygotuję ci
-Mówiłam ci, że cię kocham –zaśmiałyśmy się
-Tylko jak coś chcesz- wywróciła oczami, na co ja wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem. Podniosłam się z wygodnego łóżka i poszłam za nią na parter. Usiadłam na krześle przy stole, a Sel otworzyła lodówkę i wybierać potencjalne składniki na moje śniadanie.
-Nie oszczędzaj niczego- rzuciłam w jej kierunku.
-Jak będziesz tyle jeść, to za chwilę będziesz dwa razy taka- prychnęła Sel.
-Jestem głodna- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Już dobra- wiedziałam, że wywraca oczami, ale nic nie powiedziała. Podparłam ręką głowę i monotonnie gapiłam się w ścianę, aż ona nie postawiła przede mną miski z sałatką i gigantycznej sałatki. Od razu zaczęłam wręcz pochłaniać cały posiłek
-Widziałaś ostatnio Justina?-zapytałam z pełną buzią
-Podczas jedzenia się nie gada- znowum mnie skarciła.
-Serio się pytam – odezwałam się po raz kolejny, gdy przełknęłam kęs.
-Z jakimiś kolegami na mieście, ale to nic wielkiego- wzruszyła ramionami
-Omg, minęło już półtorej miesiąca, a ja dalej za nim tęsknię-westchnęłam.
-Znowu zaczynasz? Zrozum Justin to już przeszłość- podkreśliła Selena każde słowo z osobna.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie przyjmuję do wiadomości- przyznałam.
-To wreszcie w to uwierz- wywróciła oczami po raz któryś dzisiaj
-Staram się- powiedziałam z urazą. – Pójdziesz ze mną do tego lekarza?-spytałam ją
-Jeszcze się pytasz- uśmiechnęła się lekko.- Idź się przygotuj, a ja tu poczekam- nic jej nie odpowiedziałam, tylko poszłam do swojej sypialni, skąd wzięłam  czarne spodnie, pudrowo-różową bluzkę i czystą bieliznę. Z tak przygotowanym zestawem udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Ciepła woda od zawsze działała na mnie kojąco i uspokajająco. Miałam lekkie obawy co mi dolega. Równie dobrze mogło to być zwykłe zatrucie. Ostatnio jem za trzech.
Po kąpieli wytarłam swoje ciało i ubrałam przygotowane rzeczy.  Pomalowałam jeszcze rzęsy tuszem, a usta przejechałam truskawkowym błyszczykiem. Z pokoju zabrałam jeszcze czarne botki na dużym obcasie, granatowo- czarny płaszcz i granatową torebkę. Zeszłam na dół, a  gdy Sel mnie zobaczył podniosła ręce w górę, jakby komuś dziękowała.
-No co?-pytam rozbawiona jej gestem
-Dłużej się nie dało?- pyta ironicznie.
-Dało, ale nie chciało mi się- wyszczerzyłam się do niej. Ubrałam na stopy buty, a na górą cześć ciała ubrałam płaszcz. To samo zrobiła Selena i wyszłyśmy z domu.  Wsiadłyśmy razem do jej auta, a ona pojechała w stronę przychodni.
Gdy dotarłyśmy na miejsce Sel zaparkowała na jakimś wolnym miejscu, a następnie weszłyśmy do budynku. Zarejestrowałam się i usiadłam na jednym krześle. W poczekalni nie było nikogo, więc nie musiałam długo czekać, aż doktor zawołał moje imię. Posłałam Selenie zmartwione spojrzenia i weszłam do gabinetu.
-Dzień dobry, co pani dolega?-spytał uprzejmie starszy pan.
-Dzień dobry- odpowiedziałam- od paru dni źle się czuję
-Mianowicie?-uniósł wzrok znad jakiś papierów i spojrzał na mnie.
-Od pięciu dni wymiotuję, ale tylko rano- wyjaśniła. Doktor zaczął coś pisać w swoim zeszycie.
-Jeszcze jakieś ma pani objawy?-dopytał
-Nie wiem, czy to istotne, ale znacznie zwiększył mi się apetyt- mężczyzna uśmiechnął sie do siebie
-Kiedy ostatni raz pani uprawiała seks?-zadał ostanie pytanie, które mnie zawstydziło.
-Jakieś półtora miesiąca temu- odpowiedziałam z wielkim rumieńcem
-Więc tak, to na 99% ciąża- moje oczy rozszerzyły do tego stopnia, że prawdopodobnie wyglądały jak pięciozłotówki. Co czułam? Wszystkie emocje uderzyły we mnie w jednej sekundzie strach, radość, smutek, przygnębienie, zmartwienie. Schowałam twarz w dłoniach, a z moich oczu pociekły łzy.- Radziłbym pani udać się do specjalisty, by sprawdzić, czy to na pewno ciąża, a przy okazji sprawdzić stan dziecka.
-Tak, dziękuję- powiedziałam i otarłam łzy, ale wciąż czułam jak głos mi się łamie. Wstałam z krzesła i podeszłam do lustra na ścianie. W krótkim czasie doprowadziłam się do porządku- Do widzenia- oznajmiłam doktorowi i wyszłam z gabinetu
-I co?-zapytała mnie Selena
-To nic, zwykłe zatrucie, za niedługo mi przejdzie- uśmiechnęłam się sztucznie. Czemu ją okłamałam? Szczerze mówiąc, to nie wiem. Musze sobie wszystko uporządkować.
-W takim razie się cieszę-jej oczy sie rozświetliły.
-Pizza?-spytałam ją
-Nie dawno jadłaś-skrzywiła się
-Daj spokój-machnęłam ręką. Sel zaśmiała się i pociągła mnie w stronę schodów. Wyszłyśmy z budynku i poszłyśmy do pizzerii obok. Serwowali tam nasze ulubione pizze. Sel weszła jako pierwsza, a  ja za nią, ale zatrzymałam się w połowie kroku. Odruchowo chwyciłam jej kurtkę i wskazałam na stolik w kącie. Oczy Zayna powędrowały na moją osobę i uśmiechnął się. Następnie szturchnął Jazmyn i pokazał na mnie palcem. Dziewczyna odwróciła się, ale Justin też to zrobił. Mój oddech przyśpieszył do maksimum.
-Wychodzimy- oznajmiłam przyjaciółce. Ona jednak mnie nie posłuchała i pociągła w ich stronę.
-Hej wam- odezwałam się
-Cześć- odezwali się.
-Miło cię znowu widzieć Noemi- powiedziała do mnie Jazmyn
-Ciebie też -wymamrotałam.  Selena pociągła mnie na siedzenie, tak że usiadłam naprzeciw Justina. Przeklęłam ją w duchu, ale odpuściłam.
-Byłyście w okolicy? –spytał Zayn
-Tak, Noemi była u lekarza- oznajmiła Selena bez zastanowienia
-Coś ci dolega?-dopytała Jazmyn
-Wymiotuje od paru dnia, ale co dziwne tylko rano-zaśmiała się. Posłałam jej złowrogie spojrzenie, a następnie szybko wstałam i wyszłam z lokalu. Oparłam się o ścianę budynku i przetarłam twarz rękami.
-Wszystko dobrze?-usłyszałam ściszony głos Jazmyn.
-Taaa- wymamrotałam
-Wiem, że nie jest- westchnęła- Możesz ich oszukać, ale mnie nie.
-O czym ty gadasz?-spojrzałam na nią
-Jesteś w ciąży- odpowiedziała ci
-Jazmyn…
-Z Justinem?-dopytała
-Tak- odpowiedziałam i głęboko westchnęłam- Ale nie mów nikomu, bardzo cię proszę- spojrzałam na nią z oczami psa.
-Nie powiem nikomu, bo to twoja decyzja, ale musisz mu powiedzieć
-Po co? Żeby słuchać, że mi nie wierzy, że to nie jego dziecko? Nie dzięki - wyjadę stąd i po kłopocie
-Nie możesz tak postąpić
-Mogę, poza tym zrujnowałabym mu tylko dotychczasowe życie.
-Wy się kochacie, ale nie powiecie sobie tego. Ty myślisz, że ma inną, a on myśli, ze to będzie dla ciebie lepsze. Musisz z nim porozmawiać
-Rozważę to, ale teraz już idę. Powiedz innym, że poszłam do domu- ucałowałam ją w policzek i przytuliła. Odwróciłam się i poszłam w  swoją stronę
************************************************
OMG! Nawet nie wiecie, jak ekscytuję się dodając ten rozdział. Założę się, że jesteście bardzo zdziwieni ;). Komentujecie!!! Bardzo dziękuję za 6 komentarzy!!. Nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ mam niemałe problemy z laptopem ;(. Pierwszy komentarz pod tym rozdziałem będzie miał dedyk w następnym ;).

5 komentarzy:

  1. omg nie przypuszczałabym xD czekam nn

    15:http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG OMG OMG <3 <3
    Świetny rozdział : )
    Ciekawe czy Noemi odważy się i porozmawia z Justinem ..
    I co zrobi z dzieckiem ? Mam nadzieję, że nie będzie chciała go usunąć .. Może Justin coś zauważy .. Może zostanie z nią ..
    Czekam na NN <3
    I zapraszam do mnie na drugi rozdział : )
    http://lostterroristhasfoundherprince.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń