niedziela, 29 grudnia 2013

Chapter Fifteen



Moja całkowicie mokra koszulka wylądowała na ziemi. Odchyliłam głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp do mojej szyi. Moja ciało wręcz całe pulsowało od nadmiaru emocji i pożądania.

Do rzeczywistości przywrócił nas bardzo głośny huk, na dol. Oderwaliśmy się od siebie i ubraliśmy. Znaczy Justin ubrał spodnie, a ja owinęłam swoje ciało w długi, niebieski ręcznik.
-Co to było?-spytałam lekko wystraszona.
-Nie wiem…- odpowiedział mi cicho.
-Boją się- wtuliłam się w niego
-Hej, księżniczko, ze mną nie masz czego- pocałował mnie w czubek głowy.- Wiem, że to nie odpowiedni moment, ale…
-Ale?-spytałam po tym jak przerwał swoją wypowiedź. Brunet wziął głęboki oddech i otworzył usta.
-Kocham cię…- powiedział cicho- Zakochałem się w tobie. W twoim uśmiechu, chociaż nie było go za wiele, w twoich pięknych oczach, w których mogę wręcz zobaczyć twoją duszę. A jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że twoje ciało tak doskonale pasuje do mojego- uśmiechnął się lekko.
-Justin, ja…
-Spokojnie. Nie oczekuję od ciebie tego samego, ponieważ wiem jakim potworem byłem dla ciebie. Ale ja w ten sposób chciałem uodpornić cię na ból, który cię jeszcze czeka. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz
-Justin- wtuliłam się w niego mocno, powstrzymując łzy.- Czuję to samo- przyznałam- Odkąd cię poznałam chciałam cię poznać bliżej, a teraz chcę się do ciebie zbliżyć jeszcze bardziej. Tylko czemu mówisz mi to właśnie teraz?-spytałam zdziwiona
-Ponieważ…- zaczął, ale huk otwierających się drzwi mu nie pozwolił dokończyć. Do pomieszczenia wpadło 7 policjantów, odciągając go ode mnie.
-Co tu się dzieje?!- krzyknęłam zdezorientowana
-Mamy nakaz aresztowania- oznajmił jeden- Idziemy panie Bieber- dodał
-Co?! Nie! Nie! Nie możecie- zaczęłam się drzeć przez histeryczny płacz
-Pamiętaj moje słowa- powiedział jeszcze, zanim wyszli z nim z pomieszczenia.
-Czemu to robicie?!- zbiegłam za nimi, wręcz potykając się o własne stopy.- Nie wyjdziecie, nie z nim! Zostawcie go!- dalej walczyłam krzycząc do nich.
-Odsuń się, musimy go zabrać
-Nie!!- oparłam się o drzwi , zjeżdżając po nich, a następnie schowałam twarz w dłonie- Nie możecie! Nie zgadzam się!- jeden z nich podszedł do mnie chwytając w ramionach i odciągając od drzwi.-Jesteście pojebanymi chujami, zostawcie go!- wydarłam się jeszcze raz, a następnie mocno szarpiąc wyrwałam z rąk tego, co mnie trzymał. Nie zwracałam uwagi na ból jaki przez to czułam. Podbiegłam do niego, mocno w niego wtulając. – Nie możesz mnie zostawić- spojrzałam na jego załamaną twarz.
-Nie mam wyboru. Mam nadzieję, że do zobaczenia Noemi- pocałował mnie w głowę, a zaraz po tym zostałam drugi raz brutalnie odciągnięta. Policjanci, który go trzymali wykorzystali moment i go wyprowadzili z domu. Padłam na podłogę, zwijając swoje ciało w kłębek. Nie mogłam opanować łez, które się ze mnie wylewały, ból był za silny…
****************************************************
Witam! Oto rozdział piętnasty. Co o nim sądzicie? Zdecydowałam, że to nie będzie epilog. Zastanawiam się, czy w ogóle kończyć to opowiadanie... Co myślicie?

wtorek, 24 grudnia 2013

Info + życzenia ♥!

Dzwonią dzwonki u sań,
stół pełen wigilijnych dań,
pod obrusem sianko leży,
rodzina na Pasterkę bieży.
Będą wszyscy kolędować,
z narodzenia Pana się radować.
Kolędujmy i my wraz,
bo radosny nadszedł czas.
                                                                   Życzy wam autorka bloga ;D
                                                                                                           Patrycja ♥
   
Chciałabym ogłosić, że zaszła mała zmiana planów i nowy rozdział pojawi się już jutro. Muszę sie jeszcze zastanowić nad ostatnim rozdziałem, możliwe, że będzie jeszcze jeden, szesnasty ;D.

piątek, 20 grudnia 2013

Chapter Fourteen



Otworzyłam zaspane oczy i bez podnoszenia się z pozycji w której się znajdowałam, rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie leżały nasze porozrzucane rzeczy. Podniosłam się z ciała Justina i spojrzałam na niego. Jego głębokie brąz oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. Moje policzki momentalnie oblał wielki rumieniec. Naciągnęłam na głowę puchatą pościel, by tego nie zauważył
-Nie potrzebnie się ukrywasz, wiem że jesteś zarumieniona. – zdziwiona opuściłam kołdrę i spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami. On tylko się zaśmiał, a następnie pociągnął mnie do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Momentalnie odwzajemniłam gest, lekko się uśmiechając. W normalnych okolicznościach, na pewno bym żałowała przespania się z nim, ale teraz było odwrotnie. Gdybym miała zrobić to jeszcze raz, bez wahania bym to zrobiła.
-Czemu musisz być tak idealna?-spytał, odrywając się na chwilę ode mnie
-Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Mogłabym zapytać czemu ty jesteś, aż tak przystojny, ale to było by to samo- uśmiechnęłam się. Nagle zadzwonił jego telefon, a ja podskoczyłam wręcz, że tak się przestraszyłam.
-Spokojnie- pocałował mnie w czoło i sięgnął po swój telefon. Nacisnął na zieloną słuchawkę, przystawiając go do ucha. –Co zrobiliście?!-uniósł się- Jesteście tak głupi, czy takich gracie.?- głos po drugiej stronie coś do niego mówił, lecz nie wiedziałam co.-Jak to jadą, ale że dzisiaj?- wywnioskowałam po jego wypowiedziach, że dzieje się coś niedobrego…-Kurwa, oni i nas o to posądzą…- znów glos po drugiej stronie się odezwał- Nie, radźcie sobie sami- krzyknął i rozłączył się
-Coś się stało?-spytałam niepewnie.
-Nic- odpowiedział, a jego wyraz twarzy z wściekłej zmienił się na łagodną.- jestem głodny, chodź- pociągnął mnie. Szybko z ziemi zabrałam jego koszulkę i ubrałam ją na swoje gołe ciało, natomiast on ubrał swoją bieliznę i spodnie z dresu. Zeszliśmy na dół i od razu poprowadził mnie do kuchni. Justin podszedł do lodówki i zaczął z niej wyciągać jakieś składniki, a ja usiadłam na blacie.
-Zamierzasz mnie tu wiecznie więzić?-spytałam po jakimś czasie
-Nie wiem…- odpowiedział tajemniczo. Podszedł do mnie, stając miedzy moimi nogami. Położył ręce na moich biodrach, przysuwając do swojego ciała. – Nie masz pojęcia co ze mną robisz- wymruczał mi do ucha, a następnie zaatakował moją szyję milionami pocałunków. Kreślił mokrą ścieżkę, aż do ust, które namiętnie pocałował. Od razu oddałam jego pocałunek, wplątując ręce w jego miękkie włosy. On wsadził ręce pod koszulkę którą miałam i umieścił ją na moich plecach.
-Chodź- pociągnął mnie znowu tym razem w stronę schodów
-Byłeś głodny…-stwierdziłam
-Pieprzyć to- zaśmiał się. Wywróciłam teatralnie oczami, idąc za nim. Wepchnął mnie do łazienki, a raz po tym do kabiny prysznicowej. Z prędkością światła zdjął z siebie spodnie z dresu i dołączył do mnie, odkręcając przyjemnie ciepłą wodę. Oparł mnie o zimną ścianę, wyłożoną kafelkami, namiętnie całując. Odwzajemniłam go bez wahania. Justin mocniej naparł swoim ciałem na moje, przejeżdżając swoim językiem, po mojej wardze. Otworzyłam swoje usta, pozwalając mu go tam włożyć. Położył swoje ręce na moje pośladki, unosząc do góry. Oplotłam nogami jego tułów, nie przerywając pocałunku…
*******************************************************
Siema! Oto nowy rozdział? Jak się podoba? Komentujcie ;-). Już w najbliższy wtorek, czyli 24.12.13 ukaże się EPILOG ;-)

piątek, 13 grudnia 2013

Chapter thirteen



 UWAGA!!

 W rozdziale jest scena 18+, czytasz na własną odpowiedzialność ;D

Gdy weszłam do pokoju zastałam go leżącego na łóżku.
-Chodź do mnie…- odezwała się. Westchnęłam, lecz spełniłam jego prośbę. Usidłam na łóżku obok niego, ale raz po tym zacisnął ramiona wokół mojej talii ciągnąc do siebie. Mój mózg na tą chwile się jakby wyłączył, ponieważ koncentrowałam się tylko na jego rękach. Ocknęłam się dopiero, zdając sobie sprawę, że na nim siedzę. Pozycja była dla mnie wygodna, lecz krępująca. Justin włożył ręce pod mój top, unosząc go do góry. Wkrótce pozbył się go, rzucając obok łóżka. Mój mózg mówił, bym to przerwała, lecz serce chciało czegoś innego. Chciałam jego bliskości . Odnalazłam koniec jego koszulki, a następnie wolno ją ściągnęłam z jego ciała. Mogłam dostrzec na twarzy bruneta uśmiech, który wręcz mnie zahipnotyzował. Zastanawiał mnie fakt, jak on to robi, że jest taki przystojny, a zarazem uroczy.
Jego ręce znalazły zamek spódnicy, której miałam na sobie i rozpięły go. Włożył ręce za moją spódnice, ściskając pośladki. Jęknęłam w odpowiedzi i zamknęłam oczy. Justin szybko połączył nas w pocałunku, podczas którego w moim brzuchu zaczęło szaleć stado motyli. Wplotłam ręce w jego miękkie, brąz włosy, lekko je ciągnąc. Przerwałam, a następnie zeszłam z niego, pozwalając mojej spódnicy opaść do kostek. Kopnęłam ją gdzieś w głąb pokoju i wróciłam do poprzedniej pozycji, łącząc nas ponownie w namiętnym pocałunku. Odnalazłam zapięcie jego spodni, a następnie rozpięłam je. Namęczyłam się trochę, ale wreszcie je z niego ściągnęłam.  Napięcie pomiędzy nami wciąż rosło w szybkim tempie. Coś niesamowitego. Jego ręce błądziły po całej powierzchni moich pleców, aż wreszcie zatrzymały się na zapięciu stanika. Odpiął go, ale nie pozwolił opaść. Przycisnął moje ciało do jego, wciąż dotykając moich pleców.
Najpierw spuścił jedna ramiączko, a następnie drugie, aż w końcu pozbył się całkowicie mojego stanika. Jedną rękę przeniósł na moją lewą pierś, i zaczął ja pieścić, co było dla mnie strasznie przyjemne. Nim się obejrzałam drugą ręką wsadził za gumkę moich majtek. Moje ciało ogarnął dreszcz pod wpływem jego dotyku. Opuszkami palców dotykałam jego świetnie wyrzeźbionego torsu. Dokładnie dotykałam każdego jego tatuażu. Każdy z nich był dla mnie intrygujący.
W końcu zsunął  majtki z mojego tyłka, a następnie z nóg. Nie czekając na nic znalazłam gumkę jego bokserek, wsadzając za nią palec. Z każdą chwilą jego penis coraz bardziej uwierał mnie w tyłek. Postanowiłam ulżyć mu i szybko je z niego, wręcz zdarłam. Moim oczom ukazał się sporych rozmiarów jego” przyjaciel”. Uśmiechnęłam się pod nosem i złapałam go za niego. Justin zmrużył oczy i otworzył lekko usta. Moja ręka sama zaczęła robić równe ruchu na nim. Jego pomruki były dla mnie wręcz zapłatą. Wsadziłam jego czubek do ust, robiąc na nim okrężne ruchu językiem. Nie żebym była w  tym mistrzynią, ale też nie byłam najgorsza. Mogłam wywnioskować to po zachowaniu Justina.
Chłopak zrzucił mnie z siebie, by mógł być nade mną. Szybko wszedł we mnie, a z moich ust wydobył się wręcz pisk. Jego tempo od razu było szybkie, a ja krzyczałam coraz głośniej. Byłam pewna, że wszyscy mnie słyszeli… tylko, że teraz mało mnie to obchodziło…
Widok jego twarzy, która była skupiona na tym co robił, jeszcze bardziej mnie podniecał. Nie musiałam długo czekać, jak po moim ciele rozlała się fala rozkoszy, a ja wygięłam się w łuk. Justin jeszcze parę razy się we mnie poruszył, a później sam doszedł. Chwilę leżeliśmy w tej samej pozycji, to znaczy, aż doszliśmy do siebie. Po tym położył się obok mnie,  a ja położyłam głowę na jego rozpaloną klatkę piersiową. Dźwięk bicia jego serca podziałał na mnie jak kołysanka i  szybko utulił do snu.
***********************************************************

I co? Jak mi wyszła? Dobrnęliśmy już do 13. rozdziału <wow, jak to leci>. Komentujcie!


piątek, 6 grudnia 2013

Chapter Twelve



-Czemu?-zdziwił się
-Jeszcze nie byłam w takim miejscu
-Jesteś ze mną, nie masz się czym martwić.
-Jeśli tak mówisz- uśmiechnęłam się. Brunet objął mnie ramieniem i podążyliśmy w stronę wejścia. Chłopcy od razu dali się do baru, zamawiając sobie drinki
-A ty księżniczko co sobie życzysz?-spytał żartobliwie Zayn
-Sok- powiedziałam obojętnie. Wszyscy zaczęli się śmiać, a najlepsze było to, że miałam pojęcia z czego…-Co do chuja?-spytałam maszcząc brwi
-Na serio będziesz pić sok?-spytał rozbawiony Mike
-Tak- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Nie rób siary.-zadrwił Zayn
-Nie mam zamiaru uchlać się, a później obudzić z kacem w łóżku któregoś z was-skrzywiłam się
-Tylko tak mówisz, ale wiem, że chciałabyś poczuć to- pokazał na swoje krocze- w sobie- wywróciłam oczami.
-Jesteś obrzydliwy- skrzywiłam się
-No tak, ty tylko bierzesz tego od Justina- zaśmiali się we dwoje. Justin pokręcił zrezygnowany głową, a ja strzeliłam tzw.” face palma”.
-Nie chcę wiedzieć, co będzie się dziać po alkoholu
-Oj tak, nie chcesz- Mike dziwnie poruszył brwiami
-Jesteś obrzydliwy
-Powtarzasz się skarbie
-Twoja wina- uniosłam się żartobliwie
-Dość- do akcji wkroczył Justin- Wy załatwcie coś mocnego, a ja porywam Noemi-nim się obejrzałam chwycił mnie za rękę ciągnąc w stronę parkietu. Muzyka była szybka, ale łatwo się do niej dostosowałam. Chciałam zrobić im na złość, więc poruszałam seksownie tyłkiem, wręcz ocierając się o krocze Justina. Jego ręce wylądowały na moich biodrach, a zaraz po tym włożył je pod mój top.  Jego ręce były tak przyjemnie zimne. Świetnie ochładzały moje ciało, w którym temperatura wciąż rosła. Uśmiechnęłam się pod nosem, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Odwróciłam się do niego przodem, zarzucając ręce na jego szyję.
-Podniecasz mnie- wymruczał mi do ucha, na co ja zareagowałam przygryzieniem wargi. Nie wiem, w jaki sposób to się działo, ale podobały mi się jego słowa.  
-Oh tak, bardzo mi przykro- uśmiechnęłam się lekko.
-Wiem, że ze mną pogrywasz- ponownie się odezwał
-Wcale nie- zaprzeczyłam, chociaż była to prawda. Nie odpowiedział mi już, ponieważ piosenka się skończyła, a my wróciliśmy do stolika. Usiadłam, zakładając nogę na nogę. Lubiłam czuć wzrok chłopaków na sobie. W tym wypadku też tak było. Justin uśmiechnął się pod nosem, kładąc swoją dłoń na moje odkryte udo.
-Stary, zatrzymaj się, bo w tym tempie weźmiesz ja tu i teraz- zaśmiał się Mike. Och, ale on mnie denerwuje.
-Zamknij się zboczeńcu – machnęłam ręką. Odwróciłam głowę, by nie mógł zobaczyć moich policzków, które oblały czerwone plamy.
-Ktoś się rumieni- zaśmiał się wraz z Zaynem.
-Dajcie jej już spokój
-No już spoko-zaśmiali się. Czyż to nie dziwne, że tylko ich to śmieszyło? Nagle przed oczami mignęła mi znana osoba. Podążyłam za nią wzrokiem, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że to moja koleżanka, Eva.
-Oooo, tam jest moja koleżanka- oznajmiłam pokazując na brunetkę. Oni nagle zamilkli i obejrzeli się w miejsce , które im pokazałam
-Musimy iść- oznajmił Justin, ciągnąc mnie w stronę wyjścia. Nie dał mi nawet zadać pytania o co chodzi. Szybko wepchnął mnie do auta, a on sam zajął miejsce kierowcy. Zaraz po tym Zayn i Mike też wsiedli do samochodu. Justin szybko odjechał z kamienną twarzą. Nie chciałam go wkurzać, więc ugryzłam się parę razy w język, by nic nie powiedzieć. Justin zaparkował na podjeździe i szybko wyszedł z auta. Powtórzyłam to i poszłam za nim do jego pokoju…
**************************************************
Witajcie! Na początek, przepraszam, że tak późno... Jak wam minęły Mikołajki? Mnie nawet spoko ;-). Jak wyszedł mi rozdział?Komentujcie ;-)

sobota, 30 listopada 2013

Chapter eleven



Leżałam na łóżku, na klatce piersiowej Justina, słuchając jego bicie serca. W pokoju było zupełnie cicho, było słychać tylko nasze oddechy. Słysząc kroki na korytarzu poruszyłam się niespokojnie.  Justin mocniej objął moje ciało, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ciszę przerwał huk szybko otwierających się drzwi. Podskoczyłam przerażona, a  Justin zaśmiał się.
-Oooo tu jesteś szukałem cię- zaśmiał się Mike, o ile dobrze pamiętam jego imię
-Co jest tak ważne?-westchnął, podnosząc się do pozycji siedzącej, tym samym zmuszając do podniesienia się.  Zrobiłam to z niechęcią i ponownie położyłam się na łóżko.
-Wybieramy się do klubu- zaśmiał się.
-Co w związku z tym?-spytał Jus.
-Idziesz z nami Biebs
-Scott też idzie?-spytał po chwili
-Nie, zostaje- przyznał blondyn
-W takim razie Noemi idzie z nami- w jednej sekundzie podniosłam się i spojrzałam na niego zaszokowana.
-Co?-powiedzieliśmy w tym samym momencie z Mike’iem.
-Tak, idziesz z nami- zaśmiał się- Idź do Jazmyn po jakieś ciuchy- wzruszył ramionami. Mały uśmiech wkradł się na moją twarz. Wstałam szybko z łóżka i poszłam do pokoju Jazmyn.
-Hej- rzuciłam. Dziewczyna spojrzała na mnie, unosząc wzrok ze swojej książki
-Cześć- uśmiechnęła się
-Pożyczyłabyś mi jakieś ciuchy?-spytałam, opierając się o futrynę
-Po co?-zdziwiła się
-Idę z chłopakami do klubu-zaśmiałam się
-Wow- zdziwiła się ponownie- Jestem mile zaskoczona- przyznała wstając z łóżka i podchodząc do szafy. Dość długo w niej grzebała, wyrzucając do chwilę jakieś rzecz. – Masz- krzyknęła rzucając we mnie spódnicą w panterkę. Złapałam ubrania, a następnie dokładnie mu się przyjrzałam. – Oooo to będzie do tego idealne- powiedziała do siebie, a następnie rzuciła we mnie czarnym topem na grubych ramiączkach. Westchnęła siadając na łóżku, przyglądając się jej niezdecydowaniu.- Ubierz to, co ci dałam- powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Zrzuciłam koszulkę Justina i szybko założyłam tą co mi dała, a następnie spódnicę. Spojrzałam do lustra na szafie i mogłam powiedzieć, że rzeczy leżały na mnie idealnie.
-Dzięki- powiedziałam cicho
-Spoko- odpowiedziała- To będzie idealne- wymamrotała. Chwilę później rzuciła we mnie skórzaną kurtką, którą także założyłam.- Perfekt- przyznała- Czekaj- uśmiechnęła się i zniknęła w łazience. Zaraz po tym wyszła z kosmetyczką w ręce. Na twarz nałożyła mi lekki podkład, na powieki czarny cień, a rzęsy pomalowała tuszem
-I jak?-spytałam
-Jesteś piękna- przyznała, uśmiechając się
-Dziękuję- odpowiedziałam jej
-Jeszcze to- powiedziała mi, wręczając czarne szpilki na dużym obcasie.
-Jeszcze raz dzięki- przytuliłam ją.
-Spoko. O kurna, spóźnię się
-Gdzie?-spytałam ciekawa
-Idę do koleżanki na noc- uśmiechnęła, zabierając czarną torbę i kurtkę. Wyszłyśmy razem z pokoju i zeszłyśmy na dół, gdzie juz wszyscy byli. Pierwszą rzeczą, gdy mnie zobaczyli było otwarcie buzi. Zaśmiałam się i podeszła do Justina. Wszyscy posłali mu spojrzenia i wyszliśmy z domu, zamykając go. Usiadłam w tyle, a obok mnie Zayn. Droga do klubu zajęła nam jakieś 30 min, podczas której gadali tylko chłopcy. Justin zaparkował na parkingu na tyłach budynku. Wyszliśmy z auta, a do moich uszu już dobiegła głośna muzyka
-Justin?
-Tak?-spytał mnie
-Ja nie wejdę tam…
****************************************
Witajcie!. Po pierwsze chciałabym przeprosić was za opóźnienie w rozdziale. Miałam dodać go dobre 2 godziny temu, ale dopiero teraz znalazłam trochę czasu.... Komentujcie jak mi wyszedł, bo to dla mnie BARDZO WAŻNE!! Do usłyszenia ;*