piątek, 6 grudnia 2013

Chapter Twelve



-Czemu?-zdziwił się
-Jeszcze nie byłam w takim miejscu
-Jesteś ze mną, nie masz się czym martwić.
-Jeśli tak mówisz- uśmiechnęłam się. Brunet objął mnie ramieniem i podążyliśmy w stronę wejścia. Chłopcy od razu dali się do baru, zamawiając sobie drinki
-A ty księżniczko co sobie życzysz?-spytał żartobliwie Zayn
-Sok- powiedziałam obojętnie. Wszyscy zaczęli się śmiać, a najlepsze było to, że miałam pojęcia z czego…-Co do chuja?-spytałam maszcząc brwi
-Na serio będziesz pić sok?-spytał rozbawiony Mike
-Tak- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Nie rób siary.-zadrwił Zayn
-Nie mam zamiaru uchlać się, a później obudzić z kacem w łóżku któregoś z was-skrzywiłam się
-Tylko tak mówisz, ale wiem, że chciałabyś poczuć to- pokazał na swoje krocze- w sobie- wywróciłam oczami.
-Jesteś obrzydliwy- skrzywiłam się
-No tak, ty tylko bierzesz tego od Justina- zaśmiali się we dwoje. Justin pokręcił zrezygnowany głową, a ja strzeliłam tzw.” face palma”.
-Nie chcę wiedzieć, co będzie się dziać po alkoholu
-Oj tak, nie chcesz- Mike dziwnie poruszył brwiami
-Jesteś obrzydliwy
-Powtarzasz się skarbie
-Twoja wina- uniosłam się żartobliwie
-Dość- do akcji wkroczył Justin- Wy załatwcie coś mocnego, a ja porywam Noemi-nim się obejrzałam chwycił mnie za rękę ciągnąc w stronę parkietu. Muzyka była szybka, ale łatwo się do niej dostosowałam. Chciałam zrobić im na złość, więc poruszałam seksownie tyłkiem, wręcz ocierając się o krocze Justina. Jego ręce wylądowały na moich biodrach, a zaraz po tym włożył je pod mój top.  Jego ręce były tak przyjemnie zimne. Świetnie ochładzały moje ciało, w którym temperatura wciąż rosła. Uśmiechnęłam się pod nosem, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Odwróciłam się do niego przodem, zarzucając ręce na jego szyję.
-Podniecasz mnie- wymruczał mi do ucha, na co ja zareagowałam przygryzieniem wargi. Nie wiem, w jaki sposób to się działo, ale podobały mi się jego słowa.  
-Oh tak, bardzo mi przykro- uśmiechnęłam się lekko.
-Wiem, że ze mną pogrywasz- ponownie się odezwał
-Wcale nie- zaprzeczyłam, chociaż była to prawda. Nie odpowiedział mi już, ponieważ piosenka się skończyła, a my wróciliśmy do stolika. Usiadłam, zakładając nogę na nogę. Lubiłam czuć wzrok chłopaków na sobie. W tym wypadku też tak było. Justin uśmiechnął się pod nosem, kładąc swoją dłoń na moje odkryte udo.
-Stary, zatrzymaj się, bo w tym tempie weźmiesz ja tu i teraz- zaśmiał się Mike. Och, ale on mnie denerwuje.
-Zamknij się zboczeńcu – machnęłam ręką. Odwróciłam głowę, by nie mógł zobaczyć moich policzków, które oblały czerwone plamy.
-Ktoś się rumieni- zaśmiał się wraz z Zaynem.
-Dajcie jej już spokój
-No już spoko-zaśmiali się. Czyż to nie dziwne, że tylko ich to śmieszyło? Nagle przed oczami mignęła mi znana osoba. Podążyłam za nią wzrokiem, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że to moja koleżanka, Eva.
-Oooo, tam jest moja koleżanka- oznajmiłam pokazując na brunetkę. Oni nagle zamilkli i obejrzeli się w miejsce , które im pokazałam
-Musimy iść- oznajmił Justin, ciągnąc mnie w stronę wyjścia. Nie dał mi nawet zadać pytania o co chodzi. Szybko wepchnął mnie do auta, a on sam zajął miejsce kierowcy. Zaraz po tym Zayn i Mike też wsiedli do samochodu. Justin szybko odjechał z kamienną twarzą. Nie chciałam go wkurzać, więc ugryzłam się parę razy w język, by nic nie powiedzieć. Justin zaparkował na podjeździe i szybko wyszedł z auta. Powtórzyłam to i poszłam za nim do jego pokoju…
**************************************************
Witajcie! Na początek, przepraszam, że tak późno... Jak wam minęły Mikołajki? Mnie nawet spoko ;-). Jak wyszedł mi rozdział?Komentujcie ;-)

3 komentarze:

  1. Super, a mogłabyś troszkę dłuższe je dodawać, czy nie zabardzo? :** Zabjenisty jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdążyłam już napisać ostatnie 3 rozdziały i mogę powiedzieć, że mają one tą samą długość jak te już dodane... Zdradzę także, że epilog ukaże się 24 grudnia, jako taki mały prezent gwiazdkowy ^^. Obiecuję, że postaram się dłuższe dodawać w drugiej części( o ile ktoś będzie zainteresowany, bym napisała 2 część...)

    OdpowiedzUsuń