poniedziałek, 28 października 2013

Chapter Three



Usłyszałam dźwięk otwierających się, a następnie zamykających drzwi .Siedziałam plecami do nich, więc nie widziałam kto wszedł do środka. Poczułam jak łóżko się ugina i ktoś siada obok mnie
-Cześć- usłyszałam kobiecy głos. Odwróciłam głowę i moje oczy napotkały piękną brunetkę o ciemnych oczach.
-Cześć- odpowiedziałam jej cicho. Bałam się, że powiem coś nie tak i dostanie mi się…
-Jestem Jazmyn i nie musisz się mnie bać… Nie jestem jak oni- przyznała, a ja na nią spojrzałam ze łzami w oczach.
-Miło mi, Noemi- podałam jej niepewnie rękę.
-On ci to zrobił?-spytała patrząc na bandaż. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam głowę.
-Nie ważne- w końcu wydusiłam.
-Ważne!-krzyknęła. – On nie jest niewiadomi kim, by mógł robić krzywdę niewinnym ludziom
-Kim jest ta dziewczyna?-spytałam, zmieniając temat
-Jaka?-spytała zdziwiona.
-Ta brunetka- mówiłam powstrzymując łzy.
-Aaaa, to Bella- uśmiechnęła się przyjaźnie, lecz tego nie odwzajemniłam, byłam zbyt zmęczona świadomością.- Chodź, zmienię ci bandaż- pociągnęła mnie za rękę w stronę drzwi. Otworzyła je, a w nich ukazał się brązowooki
-Puść ją- wysyczał przez zaciśnięte zęby. Spuściłam głowę i spojrzałam na swoje bose stopy.
-Ogarnij się człowieku- krzyknęła na niego. Poczułam najpierw szarpnięcie, a później mocy uścisk na wysokości łokcia. Otworzyłam usta, wydając z siebie jęk niezadowolenia- Czy ty tego nie widzisz, że ją krzywdzisz?! Przypomnij sobie co mówiłeś po śmierci mamy- można było usłyszeć, że dziewczyna mówi przez łzy. – Jesteś psychicznie chory. Nienawidzę cię Justin- krzyknęła. Chłopak, a raczej Justin wepchnął mnie do pokoju i wszedł do niego zaraz za mną. Mój oddech znacznie przyśpieszył, gdy chłopak z zaczął się do mnie zbliżać.
-Zostaw mnie- zacisnęłam mocno oczy, by powstrzymać zbierające się łzy. Owszem, byłam słaba, aż za bardzo.
-Idź spać, już- warknął. Wczołgałam się na łóżko i położyłam, zamykając oczy. Nie miałam zamiaru spać, bo i tak mi nie chciało, więc tylko udawałam.
Minuty leciały, a ja dalej leżałam na tym łóżku z zamkniętymi oczami. Łóżka się ugięło i ktoś położył się obok. Silne męskie ramię objęło mnie w tali i wolnym ruchem przyciągnęło do siebie. Gdy poczułam ciepłe wargi chłopaka na moim ramieniu dostałam gęsiej skórki. Dziwne uczucie. Udałam, że mi nie wygodnie i przewróciłam się na drugi bok. Chłopakowi nawet nie śniło się wziąć ręki z mojego ciała.
                                                                    Justin *
Nie wiem co to było, ale ta dziewczyna mnie interesowała. Zdawałem sobie sprawę, że jestem dla niej chujem, ale tylko tak mogłem uodpornić ją na cały ból jaki jeszcze dozna. Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, a ja mogłem podziwiać jej piękną twarz. Bez żadnej skazy, taka niewinna. Zbliżyłem się do jej czoła i złożyłem na nim pocałunek, na co jej ciało zareagowało dreszczem. Westchnąłem ciężko.
-Wiem, że nie śpisz- oznajmiłem poirytowany. Oczy dziewczyny niepewnie się otworzyły  i spojrzała na mnie ze strachem.
-Przepraszam-wyszeptała.
-Jest okay- ponownie westchnąłem. Czułem się dziwnie w tej pozycji, więc zerwałem się z łóżka i usiadłem na jego skraju. Przeczesałem palcami włosy i spojrzałem ponownie na dziewczynę. Ilustrowała mnie wzrokiem pełnym przerażenia, na co się skrzywiłem. Wstałem, a następnie wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą.
-Zrób z nią co chcesz- rzuciłem w kierunku Jazmyn.
-A co przejrzałeś na oczy?-spytała widać zirytowana.
-Znów zaczynasz?
-Nie odpuszczę, bo nie dam ci jej krzywdzić!- uniosła się
-Jakoś innym nie zwracasz na to uwagi-odpowiedziałem z urazą
-Bo oni nie są moimi braćmi- wysyczała.
- Jazmyn, przestań- przytuliłem ją do siebie.
-Justin, ty nie możesz całe życie być sam, musisz otworzyć się na miłość- przyznała, głośno wzdychając
-Kocham ciebie siostrzyczko- pocałowałem czubek jej głowy.
-Nie chodzi mi o mnie, bo to wiem, tylko o prawdziwą miłość.
-Nie potrzebuję jej- przyznałem od razu
-Potrzebujesz, ale nie chcesz się na nią otworzyć. Spróbuj na kogoś popatrzeć na potencjalną osobę do kochania.
-Kocham cię siostrzyczko- wypowiedziałem w jej włosy
-Ja ciebie też- przyznała i oderwała się ode mnie.
-Gdzie idziesz?-zapytałem zdziwiony
-Do Noemi
-A jaśniej?-kim do cholery ona była?
-Dziewczyny, którą przetrzymujesz- tu trafiła w mój czuły punkt, ja jej nie przetrzymywałem
-Ja jej nie przetrzymuję
-Nie wcale- odpowiedziała ironicznie- Nie rozśmieszaj mnie.- usłyszałem dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Potrząsnąłem głową i poszedłem do kuchni, skąd wziąłem kluczyki z mojego czarnego Land Rovera . Wyszedłem na zewnątrz trzaskając drzwiami i wsiadłem do auta. Wyjechałem na ulicę i skierowałem się do …. Nie wiem sam. Jadąc tak zauważyłem znaną mi już blondynkę z wielkim biustem i długimi nogami. Zatrzymałem się obok niej i otworzyłem szybkę
-Justin- pisnęła szczęśliwa. I tak wiem, że zależy jej na kasie.
-Wskakujesz?-spytałem, a na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech.
-A jak- otworzyłam drzwi i weszła do środka. Mój wzrok od razu powędrował na jej biust, który był odkryty, przez niezbyt dużo zakrywającą bluzkę. Szybko nacisnąłem pedał gazu i jechałem ze 100km/h na liczniku, dopóki nie zatrzymałem się przed hotelem…
*************************************************
Oto rozdział trzeci ... Mam nadzieję, że chociaż troszkę wam przypadnie do gustu... Prosze o komentarze, co o nim sądzicie. Następny pojawi się w piątek, max do niedzieli ;* Przepraszam za wszelkie błędy. Wiem, że na razie w zasadzie nic się nie dzieje, ale zmieni się to.

1 komentarz: