piątek, 25 października 2013

Chapter Two



Otworzyłam powieki, które zdały się ważyć całe tony. Jeżeli mam być szczera, myślałam, że już umarłam. Chciałam się podnieść, ale przeszkodziły mi dwie rzeczy. Pierwsza to był niewyobrażalny ból głowy i ręki, a drugi to coś położonego na moim brzuchu. Przekręciłam ostrożnie głowę w lewo i prawie dostałam zawału widząc tego szaleńca tak blisko mnie. Do moich oczu momentalnie zebrały się łzy, lecz nie chciałam pozwolić im wypłynąć. Chłopak poruszył się i wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem. To niemożliwe, że w czasie snu wygląda tak niewinnie, a później zachowuje się jak wcielenie diabła. Poczułam szarpnięcie i brązowooki przysunął mnie o wiele bliżej siebie. Na karku czułem jego oddech, a plecach jak jego klatka piersiowa spokojnie się unosi. Nagle ktoś wpadł do pokoju, a chłopak obok mnie tak się wystraszył, że zrzucił mnie z łóżka z hukiem. Oboje spojrzeli się w moją stronę, a ja wstałam na równe nogi, chwiejąc się i trzymając za głowę, która chciała mi wybuchnąć.
-Mamy problem, policja tu jest i chcą z tobą rozmawiać- podrapał się po karku
-Kurwa- mruknął pod nosem. Szybko wstał z łóżka i założył jeansy z niskim krokiem i czarną koszulkę. Spojrzał na mnie dokładniej i zmarszczył czoło. Spojrzałam na koszulkę i zobaczyłam, że jej przód jest cały we krwi.- Zayn, daj jej jakąś koszulkę- rzucił i wyszedł z pokoju. Spojrzałam na chłopaka z kruczo-czarnymi włosami i ciemnobrązowymi oczami. Podszedł do szafki, wyciągnął z niej koszulkę koloru czarnego i rzucił nią we mnie, a następnie wyszedł. Niepewnie ściągnęłam brudne ubrania i założyłam nowe. Dopiero wtedy zauważyłam, że moja ręka była cała obwinięta dużą ilością bandaży, które już przeciekły. Skrzywiłam się na same wspomnienia i usiadłam w kącie podciągając kolana do klatki piersiowej. Podniosłam się ożywiona, gdy zdałam sobie sprawę, że dzisiaj mecz. Spojrzałam na zegar na ścianie i otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że zaczyna się za dwie godziny. Rozejrzałam się po pokoju, szukając jakiś swoich rzeczy, ale pustka. Zrozpaczona usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Nagle drzwi się otworzyły, a ja poskoczyłam przerażona. Do środka wbiegli policjanci.
-O wiedzę Bieber, że zamiast narkotyków znaleźliśmy jakąś dziewczynę. Czy on cię porwał?- spytał jeden. Już chciałam odpowiedzieć, że tak i, żeby mnie zabrali stąd, ale spojrzałam się na brązowookiego, a on pokiwał głową na nie i pokazał poziomom linię na wysokości gardła.
-Nie, skąd- powiedziałam drżącym głosem.
-Na pewno?-spytał się dociec, a ja coraz bardziej się łamałam. Brązowooki podszedł do mnie i mocno objął w pasie, tuląc do siebie i całując w policzek.
-Już wam odpowiedziała, teraz idźcie, bo mam lepsze rzeczy do roboty- powiedział, widać zirytowany całą sytuacją. Wyszli z pokoju zamykając go, a on odsunął się ode mnie.- Masz kurwa szczęście suko- popchnął mnie, a ja upadłam na ziemię, mocno obijając sobie tyłek. Przełknęłam głośno ślinę i uparcie się w niego wpatrywałam. Chłopak wyszedł z pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Nerwy mi puściły i rozpłakałam się. Miałam serdecznie dość tego chuja…
***********************************************
Taki jakiś krótki ;/. Obiecuje, że w rozdział trzeci dodam najpóźniej we wtorek.  Proszę o komentarze, jeżeli ktoś tu zagląda i w miarę możliwości i polecenie bloga. Będę wdzięczna na prawdę. Pozdrawiam ;D

4 komentarze:

  1. I teraz zrób takie coś że on wróci teraz do tego pokoju usiądzie koło niej i zacznie jej się zwierzać dlaczego jest taki zły...qqq Rozdziaqł qcqudny pisz daqlejqqqqq

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, będzie taka akcja, ale jeszcze nie teraz. Mam już zarys rozdziałów następnych, ale muszę je wszystkie poprawić ;D.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie piszesz, cudowny rozdział. :D
    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń