niedziela, 24 listopada 2013

Chapter ten



Obudziłam się w ramionach Justina, który jeszcze spał. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego niewinny wyraz twarzy. Podniosłam jego rękę z mojego brzucha i wstałam z łóżka. Na palcach przeszłam przez pokój i wyszłam z niego. Od razu skierowałam się do łazienki, która na szczęście była wolna. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny, a następnie odkręciłam  gorącą wodę. Moje ciało od razu wygięło się pod wpływem przyjemności, jaką dała mi woda. Nalałam trochę żelu pod prysznic na gąbkę i umyłam starannie całe ciało, a następnie także włosy. Zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica, gdy usłyszałam pukanie. Owinęłam ciało i włosy ręcznikiem, a następnie wyszłam.
-Wstałem dzisiaj w złym humorze, ale ty kochanie mi go poprawiasz- powiedział obrzydliwym głosem Scott i zjechał mnie wzrokiem
-Odejdź zła bestio- rzuciłam oschle
-W bestię zamieniam się w łóżku- powiedział kładąc swoje ręce na mojej talii
-Puść mnie psychopato- powiedziałam z odrazą w głosie, strzepując jego oślizgłe ręce.
-Wiem, że tego chcesz-Powiedział tuż nad moim uchem, ignorując moje sprzeciwy i szarpania się
-Wiesz czego chcę?-spytałam odpychając go z całej siły, co i tak niewiele dało.- Żebyś mnie w końcu zostawił debilu-wrzasnęłam naburmuszona.
-Wiesz, że prędzej czy później będę cię miał, nie koniecznie po dobroci-zaśmiał się perfidnie.
-Jesteś obrzydliwym chujem- wysyczałam przez zaciśnięte zęby
-Wiem i dobrze mi z tym- zaśmiał się. Skrzywiłam się na dźwięk jego obrzydliwego głosu. Wywróciłam oczami i chciałam go wyminąć, lecz on chwycił mnie za rękę, na siłę przyciągając do siebie- Nie skończyłem z tobą
-Kurwa puść mnie- zaczęłam się szarpać.
-Wiesz, że ze mną nie wygrasz
-Zacznę krzyczeć- ostrzegłam go.
-Wydzieraj się ile chcesz kochanie
-Aaaaaaaa!!- pisnęłam ile tylko mogłam.
-Zamknij się mała dziwko- wysyczał przez zęby i rzucił mną o najbliższą ścianę. Jęknęłam z bólu i zsunęłam się  na ziemię. Na szczęście z pokoju wyleciał Justin.
-Scott, gadaliśmy o tym, nie zbliżaj się do niej
-A co ty jej rycerz na białym koniu- zadrwił z niego.
-Scott, ty wiesz, że  ze mną lepiej nie zadzierać
-Bzdura. Tak możesz sobie powiedzieć amatorom, nie mi
-Przesadziłeś!- krzyknął i nim się obejrzałam Justin podszedł do Scotta i uderzył go z pięści w nos. Z nosa mężczyzny od razu popłynęła krew, którą od razu wytarł. Następnie wymierzył cios w jego brzuch, a gdy się skrzywił ten z kolana uderzył go po raz kolejny w nos. Scott padł na ziemię trzymając się za brzuch, co Justin wykorzystał i zaczął go kopać. Skuliłam się w kącie korytarza i z przerażeniem wpatrywałam w całą sytuację. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że muszę coś wymyślić. Wstałam i niepewnie podeszłam do Justina, chwytając go za przed ramię.
-Chodź- powiedziałam cicho
-Puść mnie!- wrzasnął, co wywołało u mnie skręt żołądka.
-Nie, chodź- powiedziałam stanowczo, przynajmniej starałam się tak brzmieć, bo w środku trzęsłam się jak galaretka.
-Kurwa masz szczęście pierdzielony kutasie- krzyknął w stronę Scotta i chwytając mnie za rękę wszedł do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.- Nic ci nie jest?-spytał, a jego klatka piersiowa unosiła się nie równo i szybko . Podeszłam do niego i mocno wtuliłam.
-Tak, dzięki tobie. Dziękuję- wymamrotałam. Justin także objął mnie ramionami, mocniej tuląc do swojego ciała…
*******************************************
Mała niespodzianka dla was ^^. Jak się podoba rozdział? Miałam go dopiero dodać, właściwie napisać w piątek, ale obejrzałam "Never Say Never" i miałam wenę. Boże, jak ja kocham ten film ♥♥♥♥♥ KOMENTUJCIE!!!

2 komentarze: